Czasem, gdy coś nam początkowo nie wychodzi, efekt końcowy potrafi być pozytywnie zaskakujący. Tradycyjnie z wieczora okleiłam moje szkiełka taśmą miedzianą, by mieć je gotowe do lutowania z rana... natomiast o bladym świcie..no dobra koło 7 rano, kiedy jeszcze leżałam w łóżku przyszło mi do głowy umieszczenie na jednym z nich pszczoły z drutu. Zaczęłam realizować mój poranny plan z zapałem, powoli powstał owad, już go lutowałam do taśmy okalającej szkło...a tu nagle, po diable skrzydełko się odgięło a taśma przegrzała...w rezultacie odkleiła się..grrrr...
No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...przynajmniej w tym przypadku :) nie poddam się tak łatwo, pomyślałam. Wzięłam najmocniejszy drut i zrobiłam z niego konstrukcję okalającą szkiełko, ponownie zlutowałam pszczołę, dodałam formy roślinno - podobne, następnie mieszankę patyn i voila!!!
brocha powstała :D
Pszczoła nad przestworem oceanu
piękna.)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie piękna! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :D
OdpowiedzUsuńcudna wyszła!!!
OdpowiedzUsuńTe rzeczy są cudne same w sobie.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie do konkursu, w którym można wygrać bluzkę, spódnicę zaprojektowana przez mnie samą.
http://www.zapalov.blogspot.com/2012/07/konkurs-nowe-nagrody-3-kwadranse-i.html