Bez kamieni, bez ceramiki, bez szkła...przecież to do mnie nie podobne. W swej pamięci odnajduję tylko jedną pracę, w której głównym elementem była blacha, ale wtedy koloru dodawała emalia i fluoryty wplecione w łańcuszek. Tym razem jedynym, nie metalowym akcentem jest naturalna perełka ukryta w półkuli na końcu łańcucha.
Jak zwykle zaczęłam od końca, więc musimy się trochę cofnąć. W ramach nowego roku postanowiłam, że będę regularnie ćwiczyć lutowanie metodami jubilerskimi, czyli lutem srebrnym, przy pomocy palnika. Na pierwszy ogień poszedł poniższy wisior.
Sunflower
Oczywiście działania jubilerskie zostały poprzedzone szkicami, a i tak ostateczny efekt uzyskałam po kilku modyfikacjach. Prace rozpoczęłam od przerysowania wzoru na blachę grubości 0,8 mm. Następnie rozpoczęłam mozolne cięcie ażuru w bazowej blasze i ukształtowałam półkulę z drugiego krążka, który także trafił pod piłkę włosową.
Gotowe elementy zlutowałam, a miejsce łączenia ukryłam pod okręgiem zrobionym z drutu o średnicy 2 mm. Po wykwaszeniu słonecznika poodginałam wewnętrzne i zewnętrzne płatki i wrzuciłam całość do oksydy.
Kwiat nabrał grafitowo szarego odcienia, wtedy potraktowałam środek wełną stalową, by nadać mu satynowy wygląd, natomiast krawędzie "płatków" wypolerowałam na połysk. Poniżej widoczny już efekt końcowy. Do zawieszki dorobiłam jeszcze kilka krążków z drutu, przyciemniłam łańcuch, a na jego końcu zawiesiłam wcześniej wspomnianą, miedzianą czaszę z perłą.
Przyjemnego oglądania :)
Podoba się? A może macie jakieś uwagi, czegoś za dużo / mało...?
Trzymajcie się ciepło! :)
Cóż. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci talentu... co więcej mogę napisać...
Rewelacja
OdpowiedzUsuń