sobota, 23 lipca 2016

W tajemniczym ogrodzie - secesyjna klamra do włosów

Dość tej przerwy blogowej, zaraz lipiec się skończy, a u mnie tylko jeden post?! Toż, to niewyobrażalne zaniedbanie, dobrze że w innych dziedzinach idzie mi trochę sprawniej :) Zastanawiałam się, czy tym razem poczęstować Was wiedzą z zakresu kamieni, a może porwać do miejsc, które odwiedziłam w trakcie ostatniej podróży... Jednak po tych wojażach stwierdziłam, że wolę zaprosić Was do przytulnego kącika mojej pracowni i odkryć proces powstawania KLAMRY DO WŁOSÓW, mojego najświeższego tworu, bo zakończonego wczorajszego dnia. Dodam z lekką nutą samozadowolenia, że to pierwsza tego typu klamra w mojej działalności biżuteryjnej oraz, że DZIAŁA! :D


SECESYJNA KLAMRA DO WŁOSÓW


I znów rozpanoszyła się u mnie secesja, zawiłe linie i motywy roślinne. Wiele osób mówi mi, iż w moich pracach pobrzmiewa ten styl i choć wiem, że nie mają nic złego na myśli, to sama na siebie się złoszczę, że zamiast pracować nad własnym, rozpoznawalnym stylem, pozostaję w innej epoce. Patrząc z drugiej strony... niby co w tym złego, takie myślenie pozostało mi chyba po procesie szkolnym, że wszelkie nawiązania, to zło wcielone. Jednak jeśli wezmę pod uwagę, że jestem na początku mej drogi artystycznej, to wręcz mam prawo korzystać z dobrodziejstw dawnych lat i próbować wielu dróg twórczych, by znaleźć własną! Ha! i tego będę się trzymać :D

A dzisiaj wyruszmy ponad 100 lat wstecz i cieszmy oczy łagodnością i kobiecością nawiązującą do Art Nouveau, tego jakże krótkiego, ale owocnego czasu w historii sztuki. W zasadzie miałam jeszcze jeden powód (oprócz uwielbienia płynności linii), aby wykonać klamrę w tym stylu. Zrobiłam ją na specjalne zamówienie klientki i przyznam, było to dla mnie wyzwanie, gdyż nigdy wcześniej nie tworzyłam zapięcia do klamry, więc trochę się dygałam. No, ale bez wyzwań człowiek się nie rozwija ;)


PROCES TWÓRCZY W KILKU UJĘCIACH


Mam dla Was pewne novum w przedstawieniu procesu twórczego, zdjęcia zaczęłam zestawiać w kolaże, dajcie znać czy takie rozwiązanie i układ Wam odpowiada? Skąd ten pomysł? Zapewne przyznacie mi rację, gdy stwierdzę, ze moje wpisy w większości należą do długich. Oprócz mojego gadulstwa przyczyną jest także duża ilość zdjęć, które sprawiają że post rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. Dzięki zestawieniu zdjęć ze sobą optycznie ciut skrócę wpisy, no i nabiorą trochę życia :D

Wróćmy jednak do bohaterki tego odcinka, jaka spinka jest każdy widzi, ale przed jej wykonaniem musiałam uwzględnić kilka rzeczy:
  •  Po pierwsze, wypytałam klientkę o grubość warkocza, który będzie nią spinać, aby dobrze dopasować wielkość. 
  • Po drugie obmyśliłam zapięcie... ale wcześniej przejrzałam czeluście Internetu, w celu zapoznania się z konstrukcją tego typu klamer, z którymi zwykle nie mam do czynienia (ostatnią taką spinkę posiadałam w podstawówce... no dobrze, może w gimnazjum). 
  • Następnie zaprojektowałam wzór, tak by pasował do biżuterii wcześniej stworzonej dla tej samej klientki.
  • Do tego równie ważna była praktyczność używania. Włosy wplątane w spinkę, to nic miłego... No to teraz kserujemy szkic (po co niszczyć oryginalny) robimy obwódkę, która będzie wzmacniać całość konstrukcji, lutujemy do blachy i możemy wycinać ażury.



Kolejny etap to wycięcie listków i kwiatka, które po wyżarzeniu potraktowałam młotkiem i nadałam lekko obły kształt. Łodyżki, to po prostu młotkowany drucik, czasem zakończony kuleczką. Wedle mego zamierzenia spinka miała być dość mocno oksydowana, więc dobrałam jasne kamyki z masy perłowej, aby dodały całości blasku. Liście przylutowałam do łodyg twardym lutem (LS80), żeby nie sprawiały mi problemu przy dołączaniu do reszty kompozycji.


Podobno klamra od spodu wygląda, jak obcy lub jakiś robak, niektórzy upatrują się w niej puszki na sardynki... ach ta ludzka wyobraźnia, kocham jej nieograniczoność! No dobrze, wspomnę jeszcze o jednej technicznej rzeczy. 

Zanim rozpoczęłam lutowanie elementów w całość, rozmyślałam co połączyć najpierw? Ten proces jest bardzo istotny, ponieważ zła kolejność łączenia może bardzo uprzykrzyć nam życie, a już na pewno pracę :) Postanowiłam najpierw wykonać część ozdobną (pamiętając o kolejności listków, by uzyskać efekt przeplatania się łodyg), a następnie dołączyć części konstrukcyjne: rurkę, kawałek blokujący zapięcie i "grzebyczek", który mocniej przytrzyma włosy. Ach! ale zanim to wszystko przylutowałam, to wygięłam bazę w kształt delikatnego łuku. Na koniec poszła oksyda, którą nakładałam i przecierałam kilkukrotnie, aby uzyskać efekt przedmiotu sprzed wielu lat, takiego wyciągniętego wprost ze szkatułki babuni.

Prawie zapomniałabym wspomnieć o druciku, zapinającym klamrę. Wybrałam grubość 1.2 mm, tak żeby na wcisk pasował do rurki, drut nie mógł być wcześniej wygrzewany, inaczej stałby się zbyt miękki i nie sprężynowałby, czyli z zapięcia byłyby nici :)

Oto i gotowy twór :)
W TAJEMNICZYM OGRODZIE



A teraz hop siup wychodzimy na słoneczko, póki jeszcze świeci, bo coś te wakacje ostatnio częstują nas chłodem i deszczem. 

Ale wcześniej dajcie mi znać, jak podoba się Wam nowy układ zdjęć!!!???


P.S. przypominam, że nadal trwa zabawa POLECAM ROYALOVE, w której możecie pobrać ode mnie 12% kod rabatowy na zakupy w Royal Stone. Więcej szczegółów znajdziecie w poście: TUTAJ.


Trzymajcie się ciepło i słonecznie!


SKLEP WWW: www.sztukkilka.pl
FACEBOOK BIŻUTERIA: Sztuk Kilka Art Jewelry

***********************************************************

10 komentarzy:

  1. Kocham oglądać Twoje prace i czytać opisy... widać w nich pasję i niesamowite zaangazowanie w to co robisz... a zdjęcia? Dla mnie bomba! Pozdrawiam ciepło Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!!! Cieszę się, że czytasz moje słowa, a blog cieszy Twoje oczy! :D

      Usuń
  2. Kobieto cuda tworzysz. Tak trzymać. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te proste, ale jak mocno budujące słowa!!! :D

      Usuń

klik klik ... dziękuję za komentarz :)