Fiu, fiu... minęły już ponad dwa miesiące od ostatniej części FOTOGRAFII PRODUKTOWEJ, widać po głowie chodziły mi inne priorytety. Jednak, gdy się głębiej nad tym zastanowię, to okazuje się, że po prostu nie chciało mi się wziąć za ten odcinek! Tak po ludzku... widziałam przed sobą ogrom pracy, który muszę ogarnąć i skumulować w jeden wpis, bo nie chciałam dzielić go na drobne. Jednak udało się!!! Mam nadzieję, że i Ty tak pomyślisz, gdy przebrniesz do końca. Żywię jeszcze jedną nadzieję, że te wszystkie moje fotograficzne próby i przykłady przyniosą Ci realny pożytek :) Zatem zacznijmy naszą przygodę ze światłem i cieniem, czyli OŚWIETLENIEM!
P.S. Na końcu czekają na Ciebie aż DWIE NIESPODZIANKI, ale ich termin przydatności mija po 10 kwietnia 2016 roku :)
P.S. Na końcu czekają na Ciebie aż DWIE NIESPODZIANKI, ale ich termin przydatności mija po 10 kwietnia 2016 roku :)
ŚWIATŁO, TO NIE TYLKO ŻARÓWKA!
Rozpisałam sobie cały plan tego posta, wiesz czemu? Bo choć będę mówiła tylko o jednym aspekcie fotografii produktowej, czyli o oświetleniu, to przy okazji muszę zahaczyć jeszcze o kilka bardzo ważnych kwestii. Niestety sama żarówka o dobrym kolorze światła nam nie wystarczy, musimy się trochę bardziej postarać. Dodam, że poniższe rady kieruję zarówno do osób, które dopiero zaczynają i tych, którzy chcą już zainwestować w jakiś sprzęt. Zatem pojawią się metody domowe, czyli tanie oraz kilka fotograficznych artefaktów, które bardzo ułatwiają życie. Jesteś gotowy? No, to ruszamy!
OŚWIETLENIA 6 GRZECHÓW GŁÓWNYCH
Jak w każdej dziedzinie, tak i w fotografii jest kilka ważnych zasad, których trzeba przestrzegać, a w zasadzie warunków otoczenia, których należy unikać, jak ognia :D Poniżej przedstawiam kilka przykładów, później będą także porady, jak niektórym rzeczom zaradzić, czasem w bardzo łatwy sposób. Większość zdjęć pokazanych w tym wpisie nie była w żaden sposób retuszowana, ustawienia aparatu zostawiłam automatyczne (chyba, że podpis na zdjęciu mówi inaczej), bo o aparatach i ich możliwościach będzie inny post, tak samo o obróbce graficznej.
P.S. Wszystkie fotki robiłam "z ręki", ale mój aparat posiada funkcję stabilizacji obrazu. Jeśli zależy Ci na wyraźnych zdjęciach i nie przemęczeniu dłoni, to zainwestuj nawet w najprostszy statyw, jeśli jeszcze Twój aparacik posiada funkcję wykonania zdjęcia z 1-2 sekundowym opóźnieniem, to też może ci się przydać :)
1. Zbyt mocne sztuczne światło, do tego jednostronne.
2. Mocne światło słoneczne.
3. No dobra, jednak chyba lampa błyskowa jest czymś najgorszym z najgorszych! Jeśli nie macie specjalnych lamp błyskowych (są połączone z aparatem i reagują na jego błysk) albo lampy, którą możecie skierować w innym kierunku niż przedmiot (wtedy w zasadzie przedmiot zostanie oświetlony światłem odbitym), to nie używajcie lampy!
4. Zbyt zacienione miejsce (brak oświetlenia przy słabym dziennym świetle).
5. Za mocne światło od dołu, spłaszczające przedmiot
6. Źle dobrany kolor światła (po lewej lampa sufitowa - świetlówka, po prawej zwykłe domowe żarówki o ciepłym kolorycie).
KILKA SŁÓW O ŻARÓWKACH
Skoro głównym wątkiem ma być oświetlenie, to od niego powinnam zacząć mój wywód. Jak już wspominałam wcześniej oraz jak widać na powyższym zdjęciu, światło ma swój kolor / barwę / odcień. Obecnie żyjemy w cudnych czasach i bez problemu możemy znaleźć w markecie żarówki o różnej barwie, ciepłe światło, czy może jednak przypominające dzienne? Ciekawe, co by na to powiedział Edison... i Swan, który w zasadzie był ciut szybszy od Thomasa w swym wynalazku.
Wróćmy jednak do barwy, która jest niezwykle istotna przy fotografii produktowej. Ciepłe światło (tzw. barwa ciepła biała 2700 - 3200 Kelwinów) jest bardzo przyjazne, gdy chcemy stworzyć klimatyczne miejsce, nadać mu uroku lub półmroku. Natomiast jest wrogiem fotografii produktowej, gdyż zupełnie zmienia kolorystykę naszego obiektu, wszystko nabiera owej jednolitej, ciepłej tonacji, trudniej także złapać ostrość na przedmiocie.
Światło zbliżone do dziennego (barwa neutralna biała 4000-5000K) daje już dużo lepsze rezultaty. Jego efekt jest zbliżony do promieni przechodzących przez okno, tyle że możemy nim dowolnie manewrować, z oknem byłoby dużo trudniej :) Takie żarówki znajdziemy we wszystkich sklepach z działem elektrycznym. Na początek, jest to całkiem dobre rozwiązanie, bo możemy takich żarówek używać przy codziennych czynnościach. Ten odcień jest nawet polecany, jeśli dużo pracujemy w ciemnych pomieszczeniach. Ja tak właśnie mam w pracowni, która niegdyś była sypialnią i nikt nie myślał wtedy o dużych oknach, zatem musiałam zamontować sobie dodatkowe słonko na suficie.
A tak przy okazji wyglądają zdjęcia zrobione bezpośrednio pod tą lampą. Po prawej stronie widać wersję "zmiękczoną", którą uzyskałam trzymając nad przedmiotem zwykłą kalkę techniczną :)
Profesjonalne żarówki idealne do fotografii nie będą nadawać się do codziennego użytku ze względu na zbytnią jasność, wręcz oślepiającą ( jest to coś pomiędzy barwą naturalną białą a barwą zimną, ja używam żarówek 5500 K). Te o większej ilości Kelwinów będą dawały na zdjęciach niebieskawy odcień. Dodam, że moje żarówki są dość duże - ok. 23 cm i służą mi już ponad dwa lata, a mam ich trzy sztuki.
SĄ ŻARÓWKI I CO DALEJ?
Same żarówki nas nie zbawią, choć będą na pewno dobrym początkiem. Do owych żarówek potrzebujemy: a) lampki (bynajmniej nie wina :) lub b) statywu. W moim przypadku są to trzy statywy, bo gdzie ja takie giganty bym wkręciła :D
Teraz wejdziemy w kwestie szczegółowo - sprzętowe. Wspominałam już, że żarówki fotograficzne dają bardzo mocne światło, dlatego musimy nasz przedmiot niejako uchronić przed jego działaniem. Metod osłonięcia może być kilka:
1. PARASOLKI - mocujemy je do statywów.
W swojej kolekcji posiadam wersję białą oraz czarno - srebrną. Pierwsza przepuszcza rozproszone światło, natomiast zadaniem drugiej jest odbijanie owego światła. Dlatego te drugie ustawiamy żarówką do przedmiotu, nota bene właśnie dzięki przygotowaniom do tego wpisu przekonałam się do nich. Dały dużo lepsze efekty niż się spodziewałam... wcześniej oczywiście musiały przeleżeć ze trzy latka :D
2. SOFTBOX - dosłownie zmiękczające pudełko :)
Taka też jest jego funkcja, ma sprawiać by światło utraciło swoją jaskrawość, daje trochę inne rozproszenie światła niż parasolki. Softboxy często możemy spotkać w studiach fotograficznych, ale tam są o wiele większe niż ten mój egzemplarz i czasem posiadają lekko ciepły kolor tkaniny przepuszczającej blask żarówki (zwykle służą przy fotografowaniu istot żywych, które lepiej wyglądają w lekko ciepłym odcieniu :) Na potrójnym zdjęciu dobrze widać różnicę między mocą jaką daje goła żarówka, a ta ukryta w softboxie.
3. NAMIOT BEZCIENIOWY Czyli coś od czego prawie każdy zaczyna, ja również.
"Tego kwiatu jest pół światu..", czyli do koloru i rozmiaru, i wyboru :) Ja trochę przesadziłam w gabarytami namiotu, za to wygodniej było mi robić zdjęcia biżuterii od góry (aparat i głowa mieściły mi się do niego... koty zresztą też :) Jak widać trochę już przeszedł (namiot nie kot). Namiot jest dobry, gdy nie posiadamy innych osłon do żarówek. Co prawda ja za nim nie przepadałam, bo za każdym razem musiałam rozkładać to ustrojstwo i składać, bo wtedy jeszcze nie miałam mojego małego "foto studia". Do tego w niektórych przedmiotach odbijały mi się "szwy" namiotu, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
"Tego kwiatu jest pół światu..", czyli do koloru i rozmiaru, i wyboru :) Ja trochę przesadziłam w gabarytami namiotu, za to wygodniej było mi robić zdjęcia biżuterii od góry (aparat i głowa mieściły mi się do niego... koty zresztą też :) Jak widać trochę już przeszedł (namiot nie kot). Namiot jest dobry, gdy nie posiadamy innych osłon do żarówek. Co prawda ja za nim nie przepadałam, bo za każdym razem musiałam rozkładać to ustrojstwo i składać, bo wtedy jeszcze nie miałam mojego małego "foto studia". Do tego w niektórych przedmiotach odbijały mi się "szwy" namiotu, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
Przykład zdjęcia wykonanego w namiocie, jeszcze starym aparatem, a nie lustrzanką + mała obróbka graficzna :)
4. STÓŁ BEZCIENIOWY - czyli coś, co jak już raz uda Ci się skręcić, to nie chcesz do niego więcej wracać. Dlatego na niego musiałam już wygospodarować stałe miejsce, i tak jest krzywy, ale spełnia swoją rolę. Szczególnie przydatny jest do zdjęć większych obiektów (moje naszyjniku często nie mieszczą się na akrylowych płytkach czy kartkach A4) oraz pionowych, bo daje ładnie przechodzące tło, np. za stojakiem z biżuterią. Do tego tworzywo, z którego jest biały podkład charakteryzuje się częściową transparentnością, dlatego stawiam za nim jedną z moich lamp. Minus jest taki, że zajmuje dużo miejsca i trochę kosztuje, ale dla mnie była to bardzo dobra inwestycja :D
Oto cały zestaw w pełnej odsłonie :)
4. USTAWIENIE ŚWIATŁA
Cudnie, jeśli posiadamy kilka źródeł światła o tej samej tonacji (wystarczy użyć takich samych żarówek), ważne jest jednak, jak je ustawimy. Na powyższym foto widać mój standardowy układ. Światło z trzech stron z czego boczne są mobilne, mogę je przesuwać zależnie od fotografowanego przedmiotu, a to z tyłu stołu bezcieniowego zachowuje stoicki spokój :) W tym przypadku zachodzi też efekt światła odbitego, ponieważ moje "studio" posiada bardzo niski, skośny sufit, więc światło tylnej lampy jednocześnie przechodzi przez tworzywo stołu i odbija się od sufitu. Ważne jest byś na początku używał minimum 2 źródeł światła o tej samej mocy / kolorze, będą wtedy współgrać ze sobą i wzajemnie niwelować stworzony przez siebie cień. Istotny jest także kąt padania światła, nie za nisko i nie za wysoko, ale te ustawienia trzeba już dostosować do fotografowanego obiektu.
DOMOWE SPOSOBY NA STUDIO FOTO
Żeby nie było, że ja tutaj tylko tak sprzętami rzucam, to jeszcze dołożę kilka ogólnodostępnych sposobów :) Wiadomo, że przyda nam się to co białe, bo na takim tle najłatwiej robić zdjęcia. Na początek odpuśćcie sobie czerń, bo padniecie z nerwów. Zatem wszelkiego rodzaju kartki / tkaniny / kalki techniczne w dłoń!
1. Zrób sobie własny stojak.
Swego czasu wykonałam stojak, który bardzo ułatwił mi robienie zdjęć. Potrzebowałam kawałka płyty, starą tapetę, białą farbę, kątowniki i klej. Wszystkie komponenty połączone w całość dały to, co widać poniżej. Szybko, tanio i bezproblemowo, gdy tapeta się zabrudzi możecie pomalować ją powtórnie, do tego można wykonać zdjęcia pionowych przedmiotów oraz wiszących, dodatkowo uzyskując ładną fakturę na zdjęciu. Mój ekspozytor jest kompatybilny z namiotem, dzięki niemu nie musiałam się męczyć przy zdjęciach naszyjników na manekinie, od razu miałam gotowe tło.
2. Wykonaj namiot bezcieniowy.
Namiot bezcieniowy, to nic innego jak kawałek przeświecającej tkaniny naciągniętej na stelaż. Dlatego zamiast w niego inwestować możesz na początku wykorzystać np. biały kosz na pranie albo wykonać własny stelaż, który obłożysz białą tkaniną. W początkach mej twórczości i w pierwszych próbach fotografowania, zbudowałam sobie z przezroczystej pleksi i kalki technicznej własny "namiot", a w zasadzie taki mały box, który stawiałam na parapecie i cykałam fotki. Oto przykład zdjęcia wykonanego w mojej samoróbce, 5 lat temu (sic!!!) i to najprostszą, starą cyfrówką którą musiałam mieć na kablu do ładowania, bo miała popsutą baterię.
3. Zwróć uwagę na tło.
Niby banał, ale jaki istotny. Biel nie jest równa bieli, ważny jest odcień tła. Na zdjęciu widać aż cztery tonacje bieli, zależnie którego użyjemy inaczej wyjdzie nasz przedmiot, choć ustawienie światła i aparatu będą takie same. Ta biała tkanina była dodatkiem do namiotu bezcieniowego, ale nie polecam jej gdyż bardzo się gniecie, szybko łapie kurz i trudno ją ładnie ułożyć, już lepiej stosować zwykłe kartki lub akrylową płytkę.
DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH
Od początku wiedziałam, że ten post będzie tylko dla wytrwałych i żeby skrócić to całe scrollowanie przygotowałam dla Ciebie mały GIF z różnymi efektami świetlnymi. Miejsce, przedmiot i ustawienie aparatu jest takie samo (z dwoma wyjątkami) zmienia się tylko kolor, ilość i ustawienie światła + tło na jakim leży serduszko. Każde zdjęcie jest podpisane, aby łatwiej było Ci zorientować się w zastosowanych efektach oraz jak wiele może zmienić, tak niewiele. Fotografie wykonałam na stole bezcieniowym bez namiotu.
ŚWIATŁO DZIENNE - NASZ WRÓG I SPRZYMIERZENIEC
Światło, jakie daje nam życiodajne słońce uważa się za najlepsze do fotografii, szczególnie gdy zaczynamy z nią swoją przygodę. Oczywiście korzystanie tylko z dobrodziejstw pogody łączy się z wieloma niewygodami. Jesteśmy zależni od jednej z najbardziej nieprzewidywanych rzeczy - natury. Co zatem zrobić, gdy niebo pełne chmur albo, gdy wręcz odwrotnie zbyt mocno świeci słońce? Macie szczęście, bo przykładowe zdjęcia robiłam w kilku turach, raz było deszczowo, a następnego dnia, jak w słonecznej Hiszpanii :)
"Deszcz dzwoni wiosenny...", że tak sparafrazuję Leopolda Staffa i co tu robić? Czekać? Czasem można, jednak innym razem czas nas goni i wtedy trzeba sobie jakoś radzić, najlepiej widać to na przykładach. Na pierwszy rzut oka widać, że światło mnie nie rozpieszczało, nawet Blania to wie :)
Zasadniczo kolor na zdjęciu nie jest zły, serduszko ma barwę zbliżoną do realnej, ale ten paskudny cień... Na początek przysłoniłam okno muślinową firanką, która złagodziła światło, potem dodałam do tego "blendę" wykonaną z foli aluminiowej, która ładnie odbiła jasność z za okna. W tym celu możecie użyć także zwykłej białej kartki i np. zrobić blendę w formie narożnika, da jeszcze lepszy efekt. Na trzecim zdjęciu zamiast blendy zastosowałam softbox, który był z prawej strony serduszka.
A tak, to wygląda w praktyce :)
"Tyle słońca w całym mieście..." i na parapecie. Nadmiar szczęścia też nie jest najlepszy, co pokazałam na jednym z pierwszych zdjęć (bardzo mocny cień stworzony przez promienie słoneczne). Za to pełne słonko w cieniu dało nam niezbyt naturalną kolorystykę, ale foliowa blenda ratuje sytuację. W tym przypadku zamiast firanki zastosowałam kalkę techniczną, którą przykleiłam do szyby, aby zmiękczyć światełko.
CIEKAWOSTKA
Wiesz, że to już koniec? No może prawie, bo jeszcze zostawiłam dla Ciebie mały trik na wykorzystanie jednego z grzechów fotograficznych. Zerknij proszę na pierwsze zdjęcie w tym wpisie, to z takimi blink blink świetlnymi. Poniżej możesz zobaczyć, że powstało z połączenia: bardzo mocnego, sztucznego światła, do tego o ciepłym odcieniu i foliowej blendy :) Myślę, że taki efekt może być ciekawy przy bardziej artystycznych zdjęciach :)
Ufff... no dobra koniec tej wiedzy tajemnej, teraz czas na NIESPODZIANKI i to dwie!!!
O komentarze proszę w dniach 3 - 10 KWIETNIA
Po tym terminie wybiorę wpis, który najbardziej przypadnie mi do gustu. Do wygrania jest namiot, który widnieje na powyższych zdjęciach. Trochę już przeszedł, ale idealnie nadaje się do pierwszych prób fotograficznych. Ja nie używam go już ponad dwa lata, więc co będzie się marnował :D
Po tym terminie wybiorę wpis, który najbardziej przypadnie mi do gustu. Do wygrania jest namiot, który widnieje na powyższych zdjęciach. Trochę już przeszedł, ale idealnie nadaje się do pierwszych prób fotograficznych. Ja nie używam go już ponad dwa lata, więc co będzie się marnował :D
O przesyłanie zdjęć proszę w dniach 3 - 10 KWIETNIA.
W następnej części cyklu planuję omówić podstawowe funkcje w programach graficznych, przydatne przy obróbce zdjęć produktowych. Pomyślałam, że fajnie byłoby pokazać efekt przed i po, nie tylko na moich zdjęciach. Zatem jeśli próbujesz już swoich sił w fotografii produktowej, ale nie umiesz działać w programach podeślij mi jedno zdjęcie wedle wytycznych z powyższego banerku :) Spośród wysłanych fotografii wybiorę kilka i na ich przykładzie pokażę, że programy graficzne są po naszej stronie i potrafią uratować nie jedno zdjęcie :)
W następnej części cyklu planuję omówić podstawowe funkcje w programach graficznych, przydatne przy obróbce zdjęć produktowych. Pomyślałam, że fajnie byłoby pokazać efekt przed i po, nie tylko na moich zdjęciach. Zatem jeśli próbujesz już swoich sił w fotografii produktowej, ale nie umiesz działać w programach podeślij mi jedno zdjęcie wedle wytycznych z powyższego banerku :) Spośród wysłanych fotografii wybiorę kilka i na ich przykładzie pokażę, że programy graficzne są po naszej stronie i potrafią uratować nie jedno zdjęcie :)
I jak, podobają Ci się moje niespodzianki? :D
Trzymaj się ciepło i słonecznie!
FACEBOOK BIŻUTERIA: Sztuk Kilka Art Jewelry
PINTEREST: Sztuk Kilka - Inspiracje
***********************************************************
Pani Marto, mnie wszystko się podoba :) Ponieważ jestem samoukiem, nie mogę żyć bez robienia biżuterii, to zaglądam tu i wchłaniam wszelkie informacje :) A poczytałabym jeszcze więcej o lutowaniu. Bo to chyba największa zmora :) I o cięciu blachy. Nie wiem dlaczego brzeszczoty mi pękają przy cięciu blachy miedzianej. A miały być takie super mocne, do najtwardszych metali. Może coś źle robię. Pozdrawiam i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! A z tymi brzeszczotami bywa różnie, czasem zdarza się gorsza partia, ale zazwyczaj wina leży po stronie ludzkiej: zbyt mocno lub zbyt słabe naciągnięcie, niedopasowanie numeru piłki do grubości blachy, zły kąt cięcia... szybkość etc. Możliwości jest wiele, a może są zbyt twarde do cięcia miedzi, bo to w zasadzie dość miękki metal? :)
UsuńUżywałam brzeszczotów Herkules Nr 0 i 2 oraz brzeszczotów Blue Antilope Nr 2/0 i 4/0 i wszystkie pękały po chwili (głównie na wyrysowanych zakrętach) :/ Może za mocno je naciągnęłam. No i wycinam nożyczkami (blachę 0,5 a zdarzyło się i 0,8) a resztę docieram a'la Dremelem :)
UsuńW zasadzie nr 0 używam tylko przy grubych blachach, na początek polecam 3/0, takimi tnie mi się najlepiej, chyba że jakieś drobne ażurki to wtedy 5/0, bo ma drobniejsze ząbki :)
UsuńNa zakrętach piłki pękają najczęściej, zwykle wynika to ze zbyt dużego nacisku lub skrzywiania ramki z piłką, ona powinna być ustawiona pod kątem 90 stopni do blachy... ale automatycznie ręka leci w rożne inne strony :) Myślę, że poruszę ten temat w oddzielnym poście :D
Czekam z niecierpliwością w takim razie :) Teraz mam właśnie wyciąć coś małego, ale dużo zakrętów będzie :D więc spróbuję tą rękę jakoś uwiązać, aby nie leciała raz w prawo, raz w lewo. Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńA wpis o zdjęciach super, oczywiście też skorzystam :)
UsuńTrzymam kciuki! :)
UsuńAle świetny blog i seria! :) Jestem tu pierwszy raz ale zostaję na dłużej bo jestem amatorem fotograficznym jakich mało, ale chciałabym robić ładne zdjęcia swoim produktom :) Co prawda mam teraz baaaaaardzo okrojone możliwości ale chciałabym wycisnąć z tego ile się da :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Czasem okrojone możliwości uruchamiają wybujałą wyobraźnie i prowadzą do odkrycia własnego sposobu :D Tak było u mnie przez wiele lat nim zainwestowałam w sprzęt, ale nadal wiele się uczę :D
UsuńMarta, bardzo wyczerpujący wpis, dzięki! Włożyłaś w to masę pracy, podziwiam. Zapisuję go sobie w ulubionych, bo będzie nie raz potrzebny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! niech służy!
UsuńTwój blog jest po prostu skarbnicą wiedzy. Świetnie się go czyta, dużo ciekawych informacji. To od Ciebie się dowiedziałam, że właściwie namiot bezcieniowy mogę sobie zrobić i zrobiłam i tak sobie stoi:D Bardzo mi to ułatwiło robienie zdjęć, bo wcześniej czekałam na ładna pogodę a różnie z tym bywało:) A o czym chciałabym poczytać? O stali. Chirurgicznej najlepiej. Czy miałaś z nią styczność? Widziałam, że pisałaś o miedzi, o platynie, srebrze, złocie czyli tych bardziej powszechnych i popularnych metalach w których tworzy się biżuterię a mnie interesuje stal:) Tworzę a właściwie nadal szkolę się w technice wire wrapping właśnie ze stali chirurgicznej i cały czas chodzi mi po głowie lutowanie tej stali i naczytałam się i teoretycznie coś tam wiem, ale nadal mało:)Może znasz kogoś kto coś takiego robi? albo sama próbowałaś? i byłaby możliwość, żeby ten temat przybliżyć? Może byłoby więcej zainteresowanych stalą:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobiście ze stalą nie miałam wiele wspólnego, ale troszkę o niej słyszałam, trochę jeszcze poszperam i może powstanie z tego cały post :D A jak już zbiorę materiał, to poproszę Cię o kilka zdjęć przykładowej biżuterii, wykonanej przez Ciebie z tego materiału :)
UsuńNie ma sprawy:)
UsuńJak zwykle bardzo przydatny wpis - dziękuję bardzo! Fajnie uporządkować sobie posiadaną wiedzę w kontekście, który mnie najbardziej interesuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że post się przydał :)
UsuńMarta....jak zwykle świetny post....czyta się Ciebie z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! :D
UsuńOdwiedzam twojego bloga już od dłuższego czasu. Głównie dla tego, że lubię oglądać ładne rzeczy ;) Drugim powodem są Twoje posty z informacjami dotyczącymi narzędzi i materiałów do wyrobu biżuterii. Ja dopiero zaczynam i na razie zbieram przyrządy oraz informacje. Na co dzień zajmuję się tworzeniem z wykorzystaniem technik decupage i scrapbooking, ale fotografowanie prac to dla mnie ogromny problem. Wynika to głównie z oświetlenia, jednak już zdążyłam przetestować Twój sposób z folią aluminiową i jestem bardzo zadowolona z efektu :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała notka o repusowaniu z "tajemnica głębin..." i prosiłabym o więcej takich porad. Zdaję sobie sprawę z tego, że robienie kursów jest dość pracochłonne, jednak takie lekcje dotyczące podstawowych technik byłyby perełką pośród internetowej otchłani.
Cieszę się, że pomysł się przydał, przyznam że jest jednym z najprostszych do szybkiego wykorzystania :D Miło mi, że podoba Ci się odcinek o repusowaniu, będę starała się jak najlepiej ukazywać złotnicze techniki. W Warsztacie Jubilera jeszcze omówię kilka narządków i ruszę z technikami :D
UsuńCzytałam na raty, w przerwie sprawdzając ilość kelwinów :D (tylko jedna żarówka ma drobrnym druczkiem napisane), no i zdziwiłam się, że nastał koniec. Czekam na kolejne odcinki przebierając nożkami.
OdpowiedzUsuńZgodnie z zasadą każdy dzień jest dobry na wiedzę i naukę, wygodnie zasiadłam do lektury.
- folia, słyszałam widziałam i muszę wprowadzić w czyn, nawet do takich roboczych zdjęć na szybko komuś przesyłanych
- kalka do zmiękczenia dziennego światła, to jest bardzo miła podpowiedź, dziękuję :)
- namiot bezcienowy czemu nie, choć mój DIY wykonany z wykorzystania kartonów tekturowych, w których przychodzi karma dla mojego koteła całkiem dobrze się sprawdza, choć niestety ta wersja nie składa się, zajmuje miejsce i jest czasem domkiem dla wymienionego przyjaciela i za każdym razem drżę, czy przymocowany cienki biały papier pozostanie tam w całości
- profesjonalny sprzęt, teraz już wiem czym różni się parasolka od softboxu :)
- podobają mi się zdjęcia całego stanowiska, widać ile to miejsca zajmuje, taka wersja musi poczekać, aż zbuguję chyba dom :D, tym bardziej kolejny plus idzie w kierunku namiotu
A może zrobimy z tej namiotowej niespodzianki, taki gift przechodni, kiedy kolejna osoba osiągnie wyższy poziom doświadczenia i sprzętu rozdaje prezent w kolejne ręce. Czy to realne, czy za bardzo puściłam wodze fantazji?
Jak zwykle miło było pobyć tu dłużej, jak zwykle rozpisałam się. Pozdrawiam.
Majka
Ja się rozpisałam, to i Ty możesz :D Fajnie, że wykombinowałaś swój "namiot", mój pierwszy też się nie składał, ale pomagał w pracy. Pomysł z namiotowym giftem jest bardzo fajny, ale wszystko zależy od osoby, która ów namiot przechwyci, mam nadzieję, że posłuży jak największej ilości istotek :)
UsuńFotografowanie mojej biżuterii sutaszowej śmiało mogę nazwać walką, doszło wręcz do tego, że zaniedbałam prowadzenie bloga gdyż myśl o robieniu zdjęć w domowych warunkach zimą skutecznie mnie zniechęciła. Z wielką przyjemnością poczytam o pracy z programem do obróbki zdjęć, gdyż czasem wydawało mi się że ratował on zdjęcie - oby się nie okazało że i tutaj kiepsko. Trafiłam tutaj zupełnym przypadkiem przez FB ale bardzo z tego przypadku się cieszę, a namiocik byłby nie lada kąskiem :-) co prawda nie mam koteła który pomieszkiwałby w nim w chwilach przestoju, ale mam pieseła -uwielbia białe tło które szykuję sobie do zdjęć - to też by się ucieszyła moja Fiji bo się zmieści. Pozdrawiam. Jadzia
OdpowiedzUsuńKażde zwierzątko pokocha namiot bezcieniowy :D a pozostawione futerko jest bezcenne, szczególnie gdy oblepi całą biżuterię :D Zapraszam do przesyłania jakiegoś zdjęcia do obróbki graficznej, zobaczymy, co da się z niego wyciągnąć :D
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńzdjęcia to moja zmora :P
(żeby nie zgubić zapisałam sobie we wszystkich "ulubionych" jakie mam, bo ..ten tego..coś ich mi urosło :P , a tym sposobem łatwiej znajdę ;) )
Dziękuję pięknie :D i bardzo się cieszę, że post może się przydać!
UsuńJak wszystkie samouki spędzam wiele godzin w internecie. Jednak to czego uczę się z Pani postów jest wyjątkowe. Pani posty o robieniu zdjęć trafiły akurat na chwilę, kiedy sama chcę kupić pierwsze elementy studia domowego więc ***DZIĘKUJĘ***. Bardzo cenię sobie również cykl postów o warsztacie jubilera. Rzadko ktoś ma ochotę zdradzać tajniki tego zawodu, więc jestem stałym czytelnikiem Pani bloga. Jeśli mogę o coś poprosić albo podpowiedzieć temat to proszę o porady dotyczące kształtowania i fakturowania metali. Jednak każdy Pani post jest dla mnie bardzo przydatny więc niecierpliwie czekam na kolejny. Pozdrawiam, Joanna
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło!!! Cieszy mnie, gdy dowiaduję się, że wiedza którą się tutaj dzielę trafia na podatny grunt, czyli do osób, którym się przyda :D O kształtowaniu i fakturowaniu na pewno wspomnę, mam nawet taki temat zapisany wśród moich blogowych planów :D
UsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję za przemiłe słowa!
Jak zawsze niecierpliwie czekam na Twoje posty. Fotografowanie biżuterii to dla mnie nieodmiennie zmora, choć przez 2 ostatnie lata udało mi się nieco poprawić warsztat...(?) :) Do pięknej fotografii,bardzo mi jednak daleko. Problemem jest zwłaszcza ukazanie struktury niektórych kryształów - podczas obróbki w prostym programie graficznym (Photo Scype) z kryształu robi się...kaszka :)Twoje posty porządkują sferę fotografii i pokazują JAK należy fotografować. Uczą, by nie iść drogą na skróty. Pokazujesz, jak ważne są poszczególne elementy. Sama długo nie doceniałam ważności profesjonalnych "fotożarówek". Gdy zdecydowałam się na zakup i zastosowałam je po raz pierwszy (nawiasem mówiąc prawie oślepłam ! Mąż wykonał osłony od góry ) zrozumiałam, że są podstawą fotografowania w warunkach domowych ( czyli... studyjnych :) ) Problemem dla mnie jest także rozstawianie własnoręcznie skonstruowanego boksu ( z płyty, kartonu i kalki technicznej. Czasem niestety rozsypuje się na fotografowaną biżu :( Więc dojrzałam do zakupu namiotu. Z niechęci do paskudnych zdjęć doszło do tego, że gromadzę wykonaną biżuterię i...ociągam się z fotografowaniem nawet przez kilka miesięcy :( Teraz zabieram się do zaległości zgodnie z Twoimi wskazówkami :)
OdpowiedzUsuńMarta, Twoje posty są naprawdę bardzo wartościowe. Gdy przedstawiasz jakiś temat, to robisz to z pełną rzetelnością. I dzielisz się z nami swoją wiedzą bezinteresownie. To niezwykłe w dzisiejszych czasach. Ostatnio skorzystałam z Twojej metody podpierania elementów przy pomocy kawałków szamotki :) Sprawdziło się !
Twój wpis o lutowaniu i o kolejności stosowania lutu ! Nigdzie nie znalazłam takiej wartościowej informacji! Gdybym wiedziała wcześniej, nie przeżyłabym horroru z wyciekiem lutu na wypukłe elementy naprawianej bransoletki. Uratowały ją na szczęście rady uzyskane od przyjaciółek-Biżuteryjek - ale ten wpis wyjaśnił mi co zrobiłam źle.
Zastanawiałam się o jaki temat Cię poprosić i...nie mam pomysłu ! Napisałaś nawet o narzędziach, które kiedyś odłożyłam w kąt, a teraz wyciągnęłam i używam - czyli o różnych szczypcach (i nawet dłutkach) w moim przypadku - ortopedycznych, które uśmiechają się dziś do mnie z szufladki, a nie płaczą już w piwnicy :)
Marta dziękuję - a chłonąć będę wszystko, o czym napiszesz i co stworzysz :)
PS.: Najnowszy Niedźwiadek jest rewelacyjny !
PS. 2 : Uwielbiam Twoje zdjęcia Work in progress- to jest to, o co dziś proszę - nie przestawaj ♥
Przeczytałam Twój komentarz tuż przed snem i był on (i nadal jest) jak miód na moje serce!!! To cudowne uczucie, gdy dostaję wiadomość zwrotną i to takiej treści, wiem wtedy, że ktoś czyta i jednocześnie korzysta z moich rad, co jest bardzo satysfakcjonujące! :D
UsuńKiedyś robiłam ten sam błąd przy fotografii biżuterii, czyli zbierałam kilka - kilkanaście sztuk i na raz robiłam wszystkim zdjęcia. Nie dość, że sama czynność fotografowania była długa i żmudna, to jeszcze efekty nie były najlepsze, a po sesji zostawało mi do obrobienia mnóstwo zdjęć. Teraz biorę max 3 przedmioty (chyba, że są to kolczyki, to czasem jest ich więcej) i mniej czasu spędzam przy fotografowaniu. Co prawda ułatwieniem jest fakt posiadania ciągle rozłożonego sprzętu :)
Cieszę się, że zapomniane narządki wróciły do życia oraz z samej świadomości, że mam tutaj do kogo pisać :D
Dziękuję Ci pięknie!!! ♥ ♥ ♥
No i cóż mam powiedzieć???? Słońce zaświeciło, gdy czytałam Twoją odpowiedź! Zadajesz sobie wiele trudu, a przecież ze swoją twórczością mogłabyś siedzieć sobie i... błyszczeć jak ta Gwiazda :) Cieszę się, że tego nie robisz :)
OdpowiedzUsuńI masz absolutną rację odnośnie gromadzenia "gotowców", a ja od tej świadomości przejdę do czynu - i już nigdy nie będę odkładać fotografowania na później - bo zamiast czerpania z niego przyjemność, fotografowanie stało się w pewnym sensie, uciążliwym obowiązkiem :( Dzięki Twoim wskazówkom zaczynam odnosić drobne sukcesy z tłem !!! Tzn. nie jest już niebieskie - najgorsze w obróbce -brrrr :) Może ćwiczenie uczyni ze mnie...mistrza ( hehehehe ) ;) :)
Pięknego, twórczego dnia :D
PS.: Dla zorganizowania sobie pracowni musiałam przenieść pianino... Biurko się zmieściło, ale i tak nie starczyło miejsca na rozstawienie na stałe sprzętu do fotografowania :) Ale to przecież dla chcącego nie może być przeszkodą, a ja - dzięki Twoim postom - CHCĘ! :)
OdpowiedzUsuńCudownie!!! :D
UsuńI kto wygrał namiot? Bo jakoś nie widziałam, żeby gdzieś były wyniki? jak się robi "konkurs" czy coś w tym stylu to raczej wypada podać wyniki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzień dobry :) Wyniki będą w piątym odcinku fotografii produktowej, właśnie nad nim pracuję (temat jest obszerny - obróbka zdjęć w programach graficznych)więc nie podam konkretnej daty, ale na pewno ukaże się w tym miesiącu :D
UsuńDZIĘKUJĘ :-)
OdpowiedzUsuń